zaterdag 29 oktober 2016

Konstantin Wegerer 51 (zamek Gryf)

zamek Gryf

Z tych i wielu innych dobrych raportów doszedłem do zamek Gryf. Hans Ulrich czekał na mnie z cierpienie, bo on chciał uniknąć wielu kwestii związanych z wesela, i przejechać ze mną, a jego matka trzymała go spokojny obiecać go w ten sposób do mojego przyjazdu.

Następnego dnia udaliśmy jechać do lasu w pobliżu Gierczyn. Mogłem pokazać mu kopalni cyna i wyjaśnić mu wszystko. Zapytał mnie, dlaczego matka wtedy ten wielki talerz z cyna na ślub zamawiała  w Bohemy, kiedy było kopalni cyn w okolicy. Wyjaśniłem mu, że w Bohemy żyły cyn a nie były tak bogata jak tutaj w Gierczyn. Jeśli ludzie tam robią ładny talerz deco cyna jest bardziej wartościowe. Potem pojechaliśmy do lasu. Była to ścieżka  pielgrzymka, która prowadziła do kaplicy św. Wolfganga koło Proszowa. Mieliśmy tam krótką przerwę i nasze konie piły z przy źródło, która była napędzana przez silną przesączania. Było kilka pielgrzymi, którzy brali wodę ze źródło, bo ma ogromny wpływ korzystne. Nagle zaczynali dzwonić dwa dzwony z kaplicy na msza. Pielgrzymi poszedli do kaplicę. Hans Ulrich spojrzał na mnie pytająco, ale powiedziałem, że to było lepiej, jeśli jedziemy dalej w kierunku Gryf. Przyjechaliśmy tam późnym popołudniem. Pojechaliśmy na górę zamkową, kiedy mi zadał cios i paskudny ukłucie w ramię. Dla mnie było to od razu jasne, że była to strzałka, i że to był napad. Krzyczałem do Hans Ulrich, który jechał przed mnie: "Uciekaj stąd, rozbój" i sam wjechałem galopem po nim. Byliśmy przeczesz nieuzbrojony. Gdy dotarliśmy do podwórku zamek, zaskoczonego stróż zadął w róg. Pojawiła się wódz zamku i zobaczył mnie ze strzałką w moim ramieniu. Musiałam położyć się  na ziemi. Ukląkł na moim plecach iz mocnym szarpnięciem wyciągnął kolczastego strzałkę z moim ramieniu. Kiedy prostowałem się, bólu dotarcie do mnie znowu, wódz miał strzałka w ręku i spojrzał na niego uważnie. "Takie strzały my też mamy. Kto to mógł być? Napad bezpośrednio przed naszego zamku. Tylko wariat może coś wymyśleć."


Met deze en vele andere goede berichten kwam ik weer bij de Greiffenstein. Hans Ulrich had met smart op me gewacht, want hij wilde de vele zaken rondom de bruiloft ontlopen, door met mij een rit te gaan maken, en zijn moeder had hem daarmee tot mijn aankomst mee zoet gehouden.

De volgende dag al gingen we op weg naar de bossen bij Giehren. Ik kon hem de tin groeves laten zien en alles uitleggen. Hij vroeg me waarom zijn moeder dan het grote tinnen bord voor de bruiloft in Bohemen besteld had, als er op eigen gebied ook tin groeves waren. Ik legde hem uit dat, in Bohemen de tinaders niet zo vruchtbaar waren als hier in Giehren. Als men daar dan een mooi bord van maakt, wordt een pond tin veel waardevoller. Daarop reden we het bos in. Het was een pelgrims pad, dat naar de kapel van de heilige Wolfgang bij Kunzendorf voert. Daar hielden we een korte pauze en lieten onze paarden drinken bij de bron, die door een sterke kwel gevoed werd. Er waren daar enkele pelgrims, die water uit de bron meenamen, omdat er een grote heilzame werking aan werd toegeschreven. Plotseling begonnen de beide klokken van de kapel te luiden voor een mis. De pelgrims gingen allemaal de kapel binnen. Hans Ulrich keek me vragend aan, maar ik zei dat het beter was als we door zouden rijden, richting Greiffenstein. Laat in de middag kwamen we daar weer aan. We reden net de burchtberg op, toe me een slag trof en een hevige steek in de schouder. Het was me meteen duidelijk dat het een pijl was, en dat we overvallen werden. Ik riep Hans Ulrich die voor me reed en riep naar hem: ‘Wegwezen, overval,’ en reed zelf in galop achter hem aan. We waren tenslotte ongewapend. Toen we de burcht hof bereikten, blies de torenwachter geschrokken op zijn hoorn. De burchthoofdman verscheen, en zag me met de pijl in mijn schouder. Ik moest op de grond gaan liggen. Hij knielde op mijn rug, en met een krachtige ruk trok hij de met weerhaken bezette pijl uit mijn schouder. Toen ik van de pijn vergaand me weer oprichtte, had hij de pijl nog in zijn hand en bekeek hem nauwkeurig. ‘Zulke pijlen hebben wij ook. Wie zou het geweest zijn? Een overval direct voor onze burcht. Alleen een gek kan zoiets bedenken.’

zaterdag 22 oktober 2016

Konstantin Wegerer 50 (Stara Kamienica)

zamek Stara Kamienica

Trzy dni później przybyłem do Stara Kamienica. Były jeszcze trzy lub cztery tygodnie aż do zaplanowanego ślubu. Zamek i dwór przypominało mrowisko. Duża liczba pracowników starali się naprawić i bielić wszystko. Stajniach rezydencji byli reorganizowane, aby pomieścić wiele koni i powozów. Poganiacze bydle zepchnęli bydło do środku, który później wypełniają stoły na wielu bankietów. Piwo i wino były dostarczane i przechowywane w piwnicach. Dzbanki, kubki i talerze były dostarczone i myty. W jednym słowo mrowisko.

Zarządca zamku Kamienica miał pełne ręce roboty, bo to on był odpowiedzialny za całość przygotowań. Miał więc tylko kilka minut, żeby mnie przywitać i dać kilka wiadomości dla Gryf. Najważniejszą rzecz było to, że zabrali one stare mundury dla pracowników z strychu, aby ją oczyścić. Byli tam tak zjedzone przez mole, że już nie nadali do użytku. Dlatego zarządca zamek zawołał dwóch krawców z Gryfów, i teraz miała nowe mundury dla wielu zatrudnione sługi z wioski Stata Kamienica, Rybnica i Barcinek być wykonane. Materiał został zakupiony przez zarządca w Jelenia Góra w dom handlowe Kachel. Jednak kiedy właściciel domu słyszał, za co była ten material, on widział to, jako honor dać hrabiego tej tkaninę jako present dla jego małżeństwa. List przewodni wkrótce zostanie jeszcze wysłany do zamek Gryf.

Drie dagen later kwam ik in Kemnitz aan. Het waren nog drie of vier weken tot de geplande bruiloft. Het slot en het landhuis leken op een mierenhoop. Een groot aantal arbeiders was bezig alles te repareren en te kalken. De stallen van het landhuis werden opnieuw ingericht om de vele paarden en koetsen te kunnen herbergen. Drijvers dreven slachtvee naar binnen, die later de tafels bij de vele feestmalen zouden vullen. Bier en wijn werden geleverd en in de kelders opgeslagen. Kannen, bekers en borden werden geleverd en gewassen. Kortom een mierenhoop.

De burchtvoogd van Kemnitz had zijn handen vol, want hij was het die voor de hele voorbereiding verantwoordelijk was. Hij had daarom ook slechts enkele minuten tijd om mij te begroeten, en nog enkele berichten voor de Greiffenstein mee te geven. De belangrijkste was, dat men de oude uniformen voor het personeel van de zolder had gehaald om deze te reinigen. Ze waren daar zo door de motten aangevreten dat ze niet meer bruikbaar waren. De burchtvoogd had daarom twee kleermakers uit Greiffenberg laten komen, en er moesten nu nieuwe uniformen voor de vele ingehuurde bedienden uit de dorpen Kemnitz, Reibnitz en Berthelsdorf, gemaakt worden. De stof was door de burchtvoogd in Hirschberg bij het handelshuis Kachel ingekocht. Toen het hoofd van het huis echter hoorde, waar de stof voor diende, had deze het als een eer gezien om de graaf de stof als kado voor zijn huwelijk te schenken. Een bijbehorende brief zou binnenkort nog naar de Greifenstein gestuurd worden.

zaterdag 15 oktober 2016

Konstantin Wegerer 49


zamek ksziąż

Na śniadanie było papka z mąki w dużo miska. Wiedziałem już, jak szybko trzeba było się dostać kilka łyżek tej papka. Ale wytrzymałem się celowo. Chociaż na podróż czułbym mój żołądek, ale chciałem to w ten sposób zrobić, i myśleć o dobrym biednej rodziny. Na pożegnanie, wrzuciłem resztę moich owsa z worek koński na sitko i zobaczyłem jak chłop i jego dzieci były bardzo szczęśliwe, a właściwie ja wstydziłem się , że jak ja mógłbym szczęśliwiec ich z mojego pasza koni.

Mgła faktycznie znikło jak chłop przepowiedział dzień wcześniej, i pojechałem w dobrym nastrój dalej. Faktycznie, dokuczał mi szybko głód. Rozejrzałem się wokół mnie i zobaczyłem po raz pierwszy w moim życiu, jak mało natura oferuje nam do jedzenie na wiosnę. Gdy zapasy zimowe zostały wyczerpane, można łatwo głodować. Wtedy mój koń miał jeszcze lepszy, uważał świeże trawy bardzo zapraszający i wziął na drogę od czasu do czasu jakiś kęs, kiedy opuściłem cugle. Wkrótce dotarłem do najdalej oddalonych miejsce mojej podróży i ponownie spotkałem z mojego zaproszenia wielkim entuzjazmem. Tutaj powiedziałem troche o moi noc w górach.

"Chłopy w górach, na wiosnę zawsze maja złe, kiedy zapasów skoczyć się. Ich pole są zbyt małe i  rodziny zbyt duże. Tutejsi chłopy i ich robotnicy u nas mają znacznie lepiej. Mamy większe pola i od nadwyżek robimy zapasów, które następnie wiosną i w czasach kryzysowych może być podzielona", była odpowiedzieć Pana.

Jak wdzięczny byłem, kiedy mnie wiązka żywności dla mojej dalszej podróży przygotowali. Przejechałem tylko trochę i otworzyłem pakiet: chleb, kiełbasa i szynka, a nawet butelkę wina. Tylko kilka godzin podróży dalej, żyli biednych chłopcy i ich rodziny który musieli walczyć w górach każdego roku, aby przeżyć i często głodują. Produkty światowy właściwie są nierównomiernie podzielone. Tej duże posiadłości z ich pastwiskami i ich wielu zwierząt produkowali dużo więcej i mieli większe zyski. Byli więc znacznie bardziej pewni siebie jako drobnych rolników. Ale jak się Panowie w wioskach faktycznie dostali ich posesją. O tym dziadek nie powiedział mi nic. Będę pytać Hans Ulrich, on powinna wiedzieć.


Als ontbijt was er meelbrij uit een grote schotel. Ik wist nu al, hoe snel je moest zijn om enkele lepels van die brei te bemachtigen. Maar ik hield me met opzet in. Ik zou weliswaar onderweg mijn maag voelen, maar ik wilde het graag zo doen, en aan die goede arme familie denken. Bij het afscheid strooide ik de rest van mijn haver uit de paardenzak in de kafzeef, en zag hoe de boer en zijn kinderen hier heel blij mee waren, en ik schaamde me eigenlijk, hoe gelukkig ik hen kon maken met mijn paardenvoer.

De mist was daadwerkelijk opgetrokken, zoals de boer daags ervoor voorspeld had, en reed goed gemutst verder. Daadwerkelijk, plaagde me al snel de honger. Ik keek rondom me heen, en stelde voor het eerst in mijn leven vast, hoe weinig hier de natuur ons in het voorjaar aan voedsel bied. Als de wintervoorraden verbruikt waren, kon je gemakkelijk verhongeren. Dan had mijn paard het toch beter, ze vond de frisse grashalmen zeer uitnodigend en nam onderweg zo nu en dan een mondvol, als ik de teugel liet vieren. Ik had de verst weg liggende plaats van mijn reis al snel bereikt en was met mijn uitnodiging weer op groot enthousiasme gestoten. Hier vertelde ik iets van mijn overnachting in de bergen.

De boeren in de bergen, hebben het in het voorjaar altijd slecht, als de voorraden op zijn. De velden zijn te klein en de gezinnen te groot. De boeren hier en de arbeiders bij ons gaat het veel beter. We hebben grotere velden en van de overschotten leggen we voorraden aan, die dan in het voorjaar en in tijden van nood verdeeld kunnen worden,’ was het antwoord van het heerschap.

Wat was ik dankbaar, toen mij een bundel met voedsel voor mijn verdere reis klaar gemaakt werd. Ik reed maar een klein stukje en opende het: brood, worst en ham en zelfs een fles wijn. Slechts enkele reisuren verderop leefden de arme boeren en hun families in de bergen, die elk jaar moesten vechten om te overleven en vaak honger leden. De goederen van de wereld waren toch ongelijk verdeeld. De grote landgoederen met hun weidevelden en hun vele dieren verkregen grotere oogsten en grotere winst. Zij waren daardoor veel zekerder als de kleine boeren. Maar hoe waren de heerschappen in de dorpen eigenlijk aan hun grote bezit gekomen. Daarover had grootvader me niets verteld. Ik wil het Hans Ulrich vragen, die moet het toch eigenlijk weten.

zaterdag 8 oktober 2016

Konstantin Wegerer 48

góry wałbrzyskie

Podczas kolacji stało się jeszcze ciemniejsze w kuchni, tylko dał delikatny blask. Młody chłop pokazał mi, gdzie można się załatwić na potworku. Tu nie było specjalnego "instalacja" dla tego. Przykucnęli wzdłuż gnoju, tam gdzie był odpływ. Dzieci robili to po kolejce. Kiedy zapytałem chłopa czy to w zimie nie było trochę zimno, tylko odpowiedział, że w zimie, czasami przez kilka dni nie mogli wychodzić z domu, a za to mieli wiadra w kuchni.

Kiedy znowu wszedłem do domu, większość dzieci już wspinali na piec kuchence i przygotowali swoje miejsce do spania. Chłop przywołał mnie w przyjazny sposób, aby zrobić to samo. Więc wspinałem na ławce do piec, i położyłem się koło dzieci, który wkradli się bliżej siebie. Na końcu ojciec i matka położyli się, i ja musiałem się jeszcze troche wysuwać. Więc wszyscy byliśmy blisko siebie, i mogę sobie wyobrazić, że to było tak przyjemnie ciepłe w zimie. Nawet jeśli ogień zgasł, piec kaflowy całą noc trzymał ciepłości. Obok mnie była jedna z dziewcząt. Nieprzytomnie raz z ręką głaskała mój twarz, a potem odwróciła plecy do mnie. Na początku czułem się niewygodne czuć ciepłość jej ciała, tak blisko mnie, ale szybko zasnąłem z uczuciem zadowolenia. Obudziłem się wcześnie, i zauważyłem, że dziewczyna mnie w nocy wziął we śnie bezpiecznie na ramieniu, bo teraz ramiona były nadal u mnie. Kiedy ruszyłem się trochę, obudziła się i dała mi buziaka na czubku nosa. Otworzyła oczy i powiedziała ze zdziwieniem patrzenie: "Chyba dziś w nocy myślałem ze jesteś mojego braciszka" i uwolniła mi. Ponieważ inni jeszcze spali, my nadal leżeliśmy spokojnie i wesoły wyglądaliśmy nawzajem w oczy. I dla mnie było jasne, jak piękny musi być być jako chłopak być ochraniacz dla swoich sióstr i czuć ich siostrzanej miłości. Mnie jako jedynakiem, to brakowało.


Tijdens het avondeten was het in de keuken nog donkerder geworden, alleen uit de haard kwam nog een zwakke gloed. De jonge boer liet me zien waar je in de hof je behoefte kon doen. Hier had je daar geen speciale ‘inrichting’ voor. Men hurkte langs de mesthoop, waar het mestvocht wegliep. De kinderen deden dat ook na elkaar. Toen ik de boer vroeg, of dat in de winter niet een beetje koud was, antwoordde hij slechts, dat men in de winter soms enkele dagen het huis niet uit kon, en dan had men daar een emmer in de keuken voor.


Toen ik het huis weer binnen ging, waren de meeste kinderen al op de tegelkachel geklommen, en hadden hun slaapplek al klaar gemaakt. De boer wenkte me vriendelijk toe, om hetzelfde te doen. Zo klom ik over de zitbank omhoog, en ging langs de kinderen liggen, die nog iets dichter tegen elkaar aan kropen. Tenslotte klommen de vader en moeder omhoog, waarbij ik nog iets meer moest opschuiven. Zo lagen we allemaal dicht langs elkaar, en ik kon me goed voorstellen, dat het in de winter zo aangenaam warm was. Ook als het vuur in de haard uitgegaan was, bleef de tegelkachel de hele nacht de warmte vasthouden. Langs me lag één van de meisjes. Ze had me onbewust een keer met haar hand over het gezicht gestreken, en me dan haar rug toegedraaid. In het begin was het me een beetje onaangenaam haar lichaamswarmte zo dicht bij me te voelen, maar ik viel snel met een tevreden gevoel in slaap. Ik werd vroeg wakker, en merkte dat het meisje me ‘s nachts in haar slaap stevig in de arm genomen had, want ook nu nog waren haar armen om me heen geslagen. Toen ik me een beetje bewoog, werd ze wakker en gaf me een kus op het puntje van mijn neus. Ze opende haar ogen en zei met een verbaasde blik: ‘Ik moet je vannacht voor mijn broer aangezien hebben’, en ze liet me los. Omdat de anderen nog sliepen, bleven ook wij rustig liggen en keken elkaar vrolijk in de ogen. Mij werd duidelijk, hoe mooi het moest zijn, om al als jongen een beschermer voor je zussen te zijn en hun zusterliefde te voelen. Dat had ik als enigst kind gemist.

zaterdag 1 oktober 2016

Konstantin Wegerer 47



Chłop poszedł znów do stodoły, aby dbać o swoich zwierząt. Poszedłem z nim i dał mi konia trochę owsa, który  zawsze mam ze sobą na nagłych przypadkach, a przyniosła mu wiadro wody ze studni. Chłop otworzył klapa w suficie szopy, z których nie wiele siana spadł.

"To jest to, co pozostało z zimą. Od jutra zwierzęta mogą iść na ziewnąć, będą one na pewno wiosenne zwariowany. Ostatniej nocy, krowa wyrywał się i rozbił drzwi o stajni.' powiedział i dodał, kiedy zobaczył moją zmartwiony twarz; " Ale teraz jest znowu spokojne i dobrze związane."


Podczas kolacji siedziała cała rodzina wokół dużego stołu, dzieci ruszyli się trochę bliżej do siebie niż normalnie, więc ja tez miałem miejsce. Matka ostatnia siedziała na miejscu narożnej po włożyła ogromną miskę zupy na środku stole. Ojciec mówił modlitwę stołowego, i wszystkie dzieci uczestniczyły z założonymi rękami na stole. Kiedy skończyli modlitwę przez chwilę było milczenie. Potem każde dziecko chwycił łyżkę ze stołu i zaczął tyle zupy nalewać w swoim talerzu jak mieściło. Ojciec i matka robili to samo. Widziałem, że leżało jeszcze jedno łyżka, który chyba oznaczony dla mnie. Ale przed ja to widziałem, miska już była pusta. Matka wstała i napełniła miska po raz drugi z resztą kotle i dorzuciła jeszcze troche rozdrobnionego chleba. Potem postawiła miska na stole i powiedziała dzieciom, że musieli czekać, aż młody Pan co najmniej kilka łyżek zupy może jeść swobodnie. Tak robiłem i miałem wrażenie, że każda łyżka zupy który wziąłem przez osiem par oczu byli liczone z zainteresowaniem. Potem powiedziałem: "A teraz łyżkowanie".A my łyżkowali jak gdyby to był zakład, dopóki tylko pochodziła dźwięki zeskrobanie z garnek. Było dla mnie jasne, że tu na obiad nikogo mógł odjeść w pełnym brzuchu, a mimo to zostałem przyjęty jako gość,  i to niewiele chcieli dzielić nawet z mną. Jaka to różnica z stołów w wielki domów, które odwiedziliśmy do tej pory. Ale muszę przyznać, że doszli do wniosku, że ta rodzina już wdzięczna wziąłem w moim sercu.




De boer ging nog een keer naar de stal om zijn dieren te verzorgen. Ik ging met hem mee, en gaf mijn paard wat haver dat ik voor noodgevallen altijd bij me heb, en bracht hem een emmer water uit de bron. De boer had in het plafond van de stal een luik geopend, van waaruit wat hooi naar benden viel.


Het is wat overgebleven is van de winter. Vanaf morgen mogen de dieren weer naar buiten, ze zijn al helemaal voorjaarsgek. Gisterennacht heeft de koe zich los getrokken en de staldeur ingetrapt.’ zei de boer en voegde, toen hij mijn bezorgde gezicht zag, nog toe: ‘Nu is ze weer rustiger en goed aangebonden’.


Tijdens het avondeten zat de hele familie rondom de grote tafel, de kinderen gingen nog wat dichter bij elkaar zitten, zodat ik ook een plaatsje had. De moeder ging als laatste op een hoekplaats zitten, nadat ze de grote soepterrine in het midden van de tafel had gezet. De vader sprak een tafelgebed uit, dat alle kinderen mee baden, waarbij ze de handen gevouwen op de tafel hadden liggen. Toen ze klaar waren met het gebed bleef het heel even rustig. Vervolgens greep elk kind een lepel van de tafel en begon zo veel mogelijk soep in zijn bord te doen. Ook de vader en de moeder namen daaraan deel. Ik had gezien dat er nog een lepel over was, die wel voor mij bedoeld zou zijn. Maar voor ik er erg in had, was de terrine al leeg. De moeder stond op en vulde de terrine een tweede maal met de rest uit de ketel en brokkelde er nu ook nog brood in. Toen ze de terrine op de tafel zette, zei ze tegen de kinderen, dat ze moesten wachten totdat de jonge heer minstens enkele lepels soep op zijn gemak had kunnen eten. Ik deed dat en had daarbij het gevoel, dat elke lepel soep die ik nam, door acht paar ogen met interesse nageteld werden. Toen zei ik: ‘En nu lepelen.’

En we lepelden alsof het om een weddenschap ging, totdat er nog maar krasgeluiden uit de terrine kwamen. Het was mij duidelijk, dat hier bij het avondeten niemand de buik rond kon eten, en desondanks was ik als gast welkom, om het weinige wat ze hadden met hen te delen. Wat een verschil met de tafels in de grote huizen, die ik tot nu toe bezocht had. Maar ik moet bekennen, dat ik deze familie al dankbaar in mijn hart gesloten heb.